Zaznacz stronę

O Gdyni mówi się – całkiem słusznie – że jest to miasto z morza i marzeń. To powiedzenie można by interpretować i rozwijać na wiele sposób. Między innymi nie ulega wątpliwości, że wiele osób, mieszkających w innych regionach Polski, marzy o tym, aby zamieszkać w Gdyni. Bo jest kuszącą wizja, aby po pracy móc pójść prosto na plażę… Gdynia zdaje się być niemal rajem na polskiej ziemi. Czynnikami, które wpływają na takie postrzeganie tego ćwierćmilionowego miasta, są atrakcyjny rynek pracy, poczucie bezpieczeństwa mieszkańców i zadowalająca wysokość zarobków. Oczywiście, można się z tym nie zgodzić (z faktami trudno dyskutować, bo nie dla każdego rynek pracy jest łaskawy, zarobki zadowalające i miejsca zamieszkania bezpieczne i przyjazne), ale polemikę zostawmy sobie na lepsze czasy. Choć, w takiej właśnie perspektywie, czy może być jeszcze lepiej? Żyć – nie umierać w Gdyni!

A co, jeśli jednak przyjdzie – po dłuższym czy krótszym, oby jak najszczęśliwszym życiu – odejść z tego świata i to właśnie w Gdyni? Myśl rodowitych gdynian biegnie najczęściej w stronę Cmentarza Witomińskiego i okolic. To na ulicy, przy której cmentarz jest położony, ma swoje siedziby kilka zakładów pogrzebowych. Gdy jednak chcemy mieć poczucie poszerzenia możliwości wyboru – z pomocą przychodzi Pierwszy Polski Portal Funeralny Funer.com.pl . W jego bazie znajduje się kilka tysięcy zakładów pogrzebowych – z czego przynajmniej kilkanaście zlokalizowanych jest w Gdyni. Intuicyjna wyszukiwarka pomoże z pewnością w poszukiwaniach, a krótkie prezentacje pozwolą zapoznać się ze specyfiką konkretnych firm, które przykuły naszą uwagę.

Gdy już więc zapadnie decyzja o wyborze jednego z zakładów pogrzebowych i rozpocznie się procedura organizacji uroczystości żałobnych – wszystko inne stanie się jakby mniej istotne. Także w najszczęśliwszym mieście w Polsce chwile radości i szczęścia przeplatają się z chwilami smutku. Jest to tak samo pewne, jak to, że niezależnie od wszystkiego nadal będzie słychać szum morza, szmer przesypującego się – jak w klepsydrze – piasku na jego brzegu…